W wierszu „Stefek Burczymucha” autorstwa Marii Konopnickiej, przedstawiony jest młody chłopiec, który przejawia wiele odwagi i nieustraszoności w obliczu niebezpieczeństwa.
Stefek, pełen pewności siebie, deklaruje, że niczego się nie boi, a nawet mógłby poradzić sobie z groźnymi drapieżnikami takimi jak niedźwiedzie, wilki czy tygrysy. Chłopiec opowiada o swoich przygodach i planach, jednak w końcu zasypia na sianie, a kiedy budzi się, dostrzega małą myszkę, która zjada jego śniadanie. Morał wiersza mówi, że choć odwaga i pewność siebie są ważne, to nie należy przeceniać swoich sił i zawsze należy zachować ostrożność i rozwagę.
O większego trudno zucha,
Jak był Stefek Burczymucha,– Ja nikogo się nie boję!
Choćby niedźwiedź… to dostoję!Wilki?… Ja ich całą zgraję
Pozabijam i pokraję!Te hieny, te lamparty
To są dla mnie czyste żarty!A pantery i tygrysy
Na sztyk wezmę u swej spisy!Lew!… Cóż lew jest?! – Kociak duży!
Naczytałem się podróży!I znam tego jegomości,
Co zły tylko, kiedy pości.Szakal, wilk,?… Straszna nowina!
To jest tylko większa psina!…Brysia mijam zaś z daleka,
Bo nie lubię, gdy kto szczeka!Komu zechcę, to dam radę!
Zaraz za ocean jadęI nie będę Stefkiem chyba,
Jak nie chwycę wieloryba!I tak przez dzień boży cały
Zuch nasz trąbi swe pochwały,Aż raz usnął gdzieś na sianie…
Wtem się budzi niespodzianie.Patrzy, aż tu jakieś zwierzę
Do śniadania mu się bierze.Jak nie zerwie się na nogi,
Jak nie wrzaśnie z wielkiej trwogi!Pędzi jakby chart ze smyczy…
– Tygrys, tato! Tygrys! – krzyczy.– Tygrys?… – ojciec się zapyta.
– Ach, lew może!… Miał kopytaStraszne! Trzy czy cztery nogi,
Paszczę taką! Przy tym rogi…– Gdzie to było?
– Tam na sianie.– Właśnie porwał mi śniadanie…
Idzie ojciec, służba cała,Patrzą… a tu myszka mała
Polna myszka siedzi sobieI ząbkami serek skrobie!…
Stefek Burczymucha Maria Konopnicka – audiobook