Wszę­dzie się znaj­dzie ro­zum, byle tyl­ko szu­kać,
A na­wet i je­go­mość, kie­dy za­cznie fu­kać,
I jej­mość, gdy roz­pra­wia,
I nasz ksiądz, gdy przy­ma­wia,
Mają go pod ostat­kiem i pięk­nie, i wie­le.
Ja­koż się to wy­da­ło w Prze­wod­nią Nie­dzie­lę.
Ga­dał ksiądz o Ada­mie
I o bra­mie,
I o wężu, i o Ewie,
I o jabł­ku, i o drze­wie…
Po ka­za­niu do karcz­my rzecz się wy­to­czy­ła.
Pan wójt, co to ma ro­zum i na­uki siła:
„A wie­cie, co ksiądz pra­wił? – rzekł ca­łej gro­ma­dzie –
Oto u nas są sady, a drze­wa są w sa­dzie,
A na drze­wach są jabł­ka w wiel­kiej ob­fi­to­ści:
Adam – pan, Ewa – jej­mość, a wąż – pod­sta­ro­ści”.

image_pdfWYDRUKUJ WIERSZ